fot. Webb Bland
Ikony amerykańskiej motoryzacji, Dodge Challenger i Charger, które od dziesięcioleci królowały na drogach jako symbole siły i mocy typowych amerykańskich muscle carów, oficjalnie żegnają się z rynkiem motoryzacyjnym. To koniec pewnej legendarnej epoki.
W hołdzie tym kultowym modelom, Dodge przygotował siedem unikalnych edycji Chargera i Challengera - każda dumnie oznaczony plakietką "Last Call" pod maską. Na celu mają one celebrowanie dziedzictwa kultowych modeli, jednocześnie otwierając drogę ich elektrycznym następcom.
Ostatni egzemplarz Dodge Challenger, który zjechał z linii produkcyjnej, to imponujący SRT Demon 170 w majestatycznym kolorze Pitch Black. Ten historyczny moment, który miał miejsce 22 grudnia, to symbol końca słynnej epoki muscle cars marki Dodge. Demon 170, zaprojektowany aby jak najlepiej uczcić koniec generacji benzynowych modeli Challenger i Charger, jest ostatnim z serii "Last Call". Pod jego maską kryje się potężny silnik — 6.2-litrowy, doładowany V8, dostarczający 1,025 koni mechanicznych. Taki poziom wydajności jest godnym hołdem dla dziedzictwa muscle cars Dodge'a, słynącego z niesamowitej mocy i adrenaliny podczas jazdy.
Decyzja o wycofaniu legendarnych benzynowych gigantów jest wyraźnym odzwierciedleniem zmieniających się czasów w przemyśle motoryzacyjnym, gdzie priorytetem staje się zrównoważony rozwój i innowacyjność technologiczna. Ten śmiały krok symbolizuje ważną zmianę kierunku branży w stronę pojazdów elektrycznych (EV).
Mając na celu redefinicję marki i przyciągnięcie nowej generacji klientów, Dodge szykuje się do wprowadzenie na rynek elektrycznego muscle cara już w 2024 roku. Na czele tej rewolucji stoi Tim Kuniskis — dyrektor generalny, który podkreśla, że dostrzega potrzeby zarówno wiernych fanów tradycyjnych muscle cars, jak i nowej, świadomej ekologicznie bazy klientów. Debiut nowej generacji elektrycznych muscle cars ma stanowić most łączący te dwa światy, proponując wydajne i ekologiczne pojazdy bez rezygnacji z emocji płynących z jazdy.
Ruch Dodge'a to nie tylko krok w stronę bardziej zrównoważonej przyszłości branży, ale również symboliczne zamknięcie pewnego wspaniałego rozdziału w historii motoryzacji. To ogłoszenie oczywiście wywołało mieszane uczucia wśród muscle carowej społeczności — ekologiczna wyższość EV nad pojazdami spalinowymi jest niezaprzeczalna, ale pasja i emocje związane z rykiem silników benzynowych są głęboko zakorzenione w amcarowej kulturze.
Pojawiają się obawy, czy elektryczne warianty będą w stanie uchwycić tę unikalną esencję prawdziwego muscle cara. Klasyczne modele Charger i Challenger, ze swoimi potężnymi silnikami, zawsze będą miały specjalne miejsce w sercach miłośników amerykańskiej motoryzacji. Stojąc na krawędzi nowego rozdziału, zastanawiamy się: czy elektryczna przyszłość może być równie emocjonująca? Czy warianty EV naprawdę będą w stanie podtrzymać cenione dziedzictwo muscle carów? Odpowiedź na to pytanie czeka nas już w niedalekiej przyszłości.